Przedmowa Carla Beddermanna
Zostałem wysłany jako ekspert UE by przygotować
Polskę do planowanego przystąpienia do Unii w ramach tzw. projektów
screeningowych. Moja działalność dla Unii w Polsce skończyła się nagle w
sierpniu 2002 r., kiedy w wywiadzie dla gazety "Super Express" powiedziałem, że
olbrzymie pieniądze, które w Polsce tracone są na unijnych ekspertów, można
byłoby lepiej spożytkować na korzystne dla Polski inwestycje. Unia zareagowała
natychmiast. Pan ambasador Dethomas, szef delegacji Komisji Europejskiej w
Polsce, sam zdecydował o usunięciu mnie ze stanowiska doradcy rządu RP. Nie
omieszkam w tym miejscu bardzo serdecznie podziękować panu ambasadorowi, wiem
teraz, że to była dobra decyzja. Nie muszę więcej udawać, że unijne projekty
screeningowe są właściwą pomocą dla Polski.
Referendum o przystąpieniu do Unii będzie ostatnią okazją dla Polaków, aby
okazać umiłowanie wolności. Możecie powiedzieć nie chcemy waszej jałmużny, wasze
przynęty na nas nie działają, poradzi-my sobie! Tak powinna brzmieć odpowiedź
Polaków wobec Unii. W Niemczech w szkole uczymy się, że pierwszy rozbiór Polski
był wynalazkiem Polaków, że Wasi magnaci sami zaproponowali to Rosji i Pru-som.
Dotąd nie chciałem w to wierzyć. Dzisiaj, widząc, jak Wasza tak zwana elita
propaguje przystąpienie do Unii, przekonałem się, że ta historia może być
prawdziwa... Kiedy słyszę, powtarzane bezustannie przez tak zwaną elitę i przez
sterowane przez nią media, hasła: "Dla Unii nie ma alternatywy", "Unia to jedyna
cywilizacyjna szansa", "Jak nie Unia, to Białoruś", zastanawiam się, czy ci
ludzie są ślepi, łatwo-wierni czy skorumpowani, a może wszystko razem.
Zrobiliście dokładnie to, czego my, Niemcy nigdy byśmy nie zrobili. Ponad 80
proc. polskich banków jest już w rękach obcokrajowców. Tak samo kluczowe pozycje
w handlu i przemyśle. Polski przemysł spożywczy jest prawie całkowicie
wyprzedany. To samo czeka wkrótce całą gospodarkę energetyczną, telekomunikację.
Prasa regionalna na obszarach Ziem Odzyskanych pozostaje prawie bez wyjątku w
rękach akurat Niemców. Tysiące hektarów Waszej ziemi jest w rękach Holendrów,
Niemców, Duńczyków, Anglików, Belgów.
Tym razem nie chodzi tu o dawnego, znanego wroga z szablami i armatami. Nowy
przeciwnik uśmiecha się przyjacielsko, poklepuje jowialnie po ramieniu,
wymachuje książeczką czekową i wysyła na pierwszą linię frontu najpierw
polskiego sojusznika. Zawsze według starej zasady, że aby wyzysk odnosił
najlepsze skutki, na-leży mu dać wrażenie dobrowolności i najpierw znaleźć
sojuszników spośród samych wyzyskiwanych. A tego nowego wroga nie da się po
prostu pokonać szablą i karabinem, jak to robili wasi przodkowie.
Najtrudniejszym i najważniejszym obecnie zadaniem jest przejrzeć intrygi
nieprzyjaciela. Szczególnie uwidaczniają się one w gorliwej i kłamliwej kampanii
propagandowej. Nieprzyjaciel wie, że w każdym zachodnioeuropejskim kraju
członkowskim, w którym w przeszłości odbyło się referendum na temat
przystąpienia do Unii, osiągnięto niewiele ponad 50 proc. głosów ZA. Wie, że
Szwajcarzy i Norwegowie odmówili przyłączenia do Unii, ci ostatni nawet
kilkakrotnie. Przy tym, w żadnym z tych krajów szkody z przystąpienia do Unii
nie były tak oczywiste, a korzyści tak wątpliwe, jak w przypadku Polski. I
dlatego rzeczowa dyskusja stanowi w tej chwili tak duże zagrożenie, że jest
wręcz zwalczana.
Do dzisiaj nie znalazłem też odpowiedzi na pytanie, dlaczego Polacy nie buntują
się przeciw tak płytkiej propagandzie, jak ta pana Wołoszańskiego. Prawie co
wieczór w porze największej oglądalności pojawia się on w telewizji, pokazując
filmy o targach warzywnych we Włoszech, o budowaniu dróg w Finlandii, o hodowli
owiec w Hiszpanii, mówiąc: to wszystko zasługa Unii - Polaków też to czeka po
przy-stąpieniu. My na Zachodzie też często jesteśmy traktowani przez nasze rządy
jak głupcy, ale nie w takim stylu. Gdyby nam trąbiono od rana do wieczora taką
prymitywną prounijną propagandę, nasz rząd musiałby się obawiać, że chociażby z
tego powodu większość zagłosowałaby NIE.
Nie ufajcie przede wszystkim zaciekłej propagandzie waszego postkomunistycznego
rządu. Ostatecznie to komuniści rujnowali Wasz kraj przez prawie 50 lat swoich
rządów. Musicie polegać tylko na sobie. Jesteście dużym krajem z potencjałem
ludzkim, macie wystarczająco dużo surowców i rolnictwo, które z łatwością może
wszystkich wyżywić. I wiem jedno: aby Polska nie zajęła wśród krajów Piętnastki
miejsca jako kraj podrzędny i gospodarczo wyzyskiwany, musicie powiedzieć NIE
unijnemu szwindlowi w nadchodzącym referendum.
Książka Filipa Adwenta zdążyła ukazać się w samą porę, jeszcze przed referendum.
Jej autor spędził swą młodość w Strasburgu i będąc świetnym znawcą warunków
polskich i zachodnioeuropejskich, strona po stronie przedstawia, jak Polska na
przedpolu przystąpienia do Unii rzucona została na kolana i jak za sprawą
planowanej integracji ma odebrać cios ostateczny. Czytelnikowi zapiera dech w
piersiach ilość detali, które autor zebrał w tym kompendium poniżenia i
wyzyskiwania Polski.
Jest to książka, która powinna znaleźć się w ręku każdego, kto szuka informacji;
są w niej opisane rzeczy wręcz nieprawdopodobne, ale niestety prawdziwe, które
dzieją się w Polsce w związku z planowanym przystąpieniem do Unii Europejskiej.
Carl Beddermann,
były doradca UE przy rządzie RP
Copyright © Fundacja Pomocy Antyk
|