powrót

Rozmowa z Filipem Adwentem, posłem w Parlamencie Europejskim z Okręgu Podkarpackiego. Członkiem frakcji parlamentarnej Niepodległość i Demokracja.

Jakub Czarnota: Jak wygląda praca posła w Parlamencie Europejskim? Co należy do jego podstawowych obowiązków?

Filip Adwent: Poseł w PE sam decyduje jak ma wyglądać jego praca. Jeśli chce, może pracować nawet 24 godziny na dobę. Pracę najczęściej zaczyna się od czytania poczty, na którą składają się przesyłki zwykłe, prasa, listy lobbystów oraz e-maile, których dziennie dostaje się około stu. Należy przede wszystkim interesować się wydarzeniami i pracami związanymi z komisją, do której się należy. W moim przypadku, jest to Komisja ds. Rolnictwa. Do tego dochodzą czynności, które należy wykonywać ze względu na obowiązki wobec okręgu wyborczego, z którego zostało się wybranym, chodzi przecież o to, aby zadbać o interesy Podkarpacia.

JC: Jakie środowiska polityczne tworzą - razem z Ligą Polskich Rodzin - frakcję Niepodległość i Demokracja? Jak się układa współpraca wewnątrz NiD?

FA: NiD oprócz LPR tworzą m.in. Anglicy z Partii Niepodległościowej Zjednoczonego Królestwa, Francuzi z Ruchu na rzecz Francji oraz Holendrzy z Unii Chrześcijańskiej. Żeby się poznać potrzebowaliśmy oczywiście trochę czasu, jednak ten okres powoli mija i współpracuje się nam coraz lepiej. Ponadto mamy bardzo dobrą opinię wśród ludzi pracujących w sekretariacie naszej frakcji, a pracuje tam wielu osób o różnych narodowościach. Początkowo bardzo się nas obawiano w PE. Mówiono o nas przeróżne rzeczy, po to tylko, aby ludzi do nas zniechęcić. Po pewnym czasie zorientowali się oni, że my eurosceptycy jesteśmy całkiem normalnymi ludźmi, z którymi można pracować, rozmawiać i od których można się jeszcze przy okazji wiele dowiedzieć. Choćby na temat prawdziwej sytuacji panującej w Polsce.

JC: Jaki jest stosunek poszczególnych frakcji zasiadających w PE do Konstytucji Europejskiej?

FA: Większość frakcji opowiada się raczej za Eurokonstytucją. Oczywiście przeciwni Konstytucji Europejskiej są wszyscy posłowie z NiD oraz sporo posłów niezrzeszonych. Myślę, że wewnątrz większości pozostałych frakcji znajdą się przeciwnicy nawet, jeżeli oficjalne stanowisko tych frakcji będzie "za" Konstytucją. Sądzę, że m. in. w Zrzeszeniu Europy Narodów, powinni znaleźć się tacy przeciwnicy np. wśród posłów z Prawa i Sprawiedliwości. Trudno przecież wyobrazić sobie, aby ludzie broniący wartości chrześcijańskich wypowiedzieli się po stronie takiej konstytucji, która dopuszcza do zabijania ludzi i ogólnie rzecz biorąc, odrzuca nasze podstawowe wartości.

JC: Jak Lidze Polskich Rodzin układa się w PE współpraca z innymi polskimi posłami?

FA: Ta współpraca układa się przede wszystkim na płaszczyźnie osobistych kontaktów. Na razie ciągle jeszcze aklimatyzujemy się wewnątrz swoich frakcji. Za kilka miesięcy, gdy każdy z nas będzie się czuł swobodniej, z pewnością nastąpią szersze kontakty, może nawet na płaszczyźnie partyjnej. Jednak, moim zdaniem, te kontakty nadal będą miały głównie personalny charakter, jak np. mój kontakt z posłem Mieczysławem Janowskim z racji tej, że obaj reprezentujemy Podkarpacie. Osobiście utrzymuję również kontakty z Polakami, którzy razem ze mną zasiadają w Komisji Rolnictwa np. z posłem Januszem owskim i Czesławem Siekierskim z PSL oraz z posłem Bogdanem Golikiem z Samoobrony.

JC: A posłowie z Unii Wolności. Czy jest możliwe, aby LPR z nimi mogła współpracować w PE?

FA: Będzie to zależało od poruszonych tematów, ale nie zapowiada się to bardzo obiecująco, nasze różnice poglądowe są zbyt poważne...

JC: LPR jest w PE głosicielem tradycyjnych chrześcijańskich wartości, niemalże całkowicie zapomnianych przez wielu polityków z Europy Zachodniej. Jak oni reagują na wystąpienia posłów LPR?

FA: Nie ciekawie. Podczas któregoś wystąpienia Pani poseł Urszuli Krupy, słychać było na sali gwizdy i krzyki, głównie ze strony liberałów. My sobie oczywiście zdawaliśmy z tego sprawę, że tak będziemy przez niektórych traktowani i jesteśmy przygotowani na ostre debaty, do których dochodzi, gdy tylko dyskutujemy o aborcji, eutanazji czy homoseksualizmie.

JC: Na Podkarpaciu media zarzucają panu, że jest pan mało aktywny posłem i
nasze województwo ma niewielki pożytek z pana obecności w PE.

FA: Ciekaw jestem, kto takie bezpodstawne zarzuty wysuwa. Myślę, że te pomówienia pochodzą od tych środowisk, które do dziś nie pogodziły się ze swoją klęską wyborczą na Podkarpaciu, mimo wydania z tej okazji olbrzymich pieniędzy. Niektórzy nie pogodzili się z tym, że aż tylu ludzie mi zaufało. Dlatego nie przepuszczają żadnej okazji, aby mnie oczernić. Trudno! Ja często pracuję jeszcze po północy, wysypiam się dopiero w drodze powrotnej do Kraju, jadąc nocnym pociągiem. Dzięki swojej znajomości języków, nawiązuję różne kontakty, szczególnie w obszarze rolnictwa. Mieszkańcy Podkarpacia wkrótce zobaczą kolejne wyniki mojej pracy dla tego województwa. Ci z Państwa, którzy mają dostęp do Internetu na bieżąco mogą śledzić moją pracę odwiedzając stronę www.filipadwent.pl.

JC: Czy Podkarpacie odniosło już konkretne korzyści z pańskiej obecności w PE?

FA: Oczywiście można wymienić to, że na skutek mojej interwencji u szefa koncernu Danone, kierownictwo tej firmy zrezygnowało z zamknięcia zakłada LU Jarosław na okres jednego roku. Dzięki czemu sporo osób zachowa pracę przynajmniej przez rok. Będę jednak dążył, aby zakład został odkupiony od Francuzów na rzecz polskiej spółki pracowniczej, która się nawiązała w Jarosławiu.
Niedawno interweniowałem w sprawie zakładu mięsnego Sokołów w Dębicy, ponieważ firma nie mogła eksportować swoich towarów na Zachód, pomimo tego, iż od lutego spełniała wszystkie wymagania Unii. W odpowiednich brukselskich urzędach dowiedziałem się nieoficjalnie, że zakład ma za kilka tygodni być dopuszczony do eksportu. Dzięki tej informacji Pan Dyrektor Miazgowicz przygotowuje się do swoich nowych możliwości eksportu i z tego tytułu nie doszło do zwolnienia ok. czterdziestu pracowników, którzy już mieli zostać bez pracy.
Ze szpitala w Strasburgu otrzymałem 140 sprawnych łóżek (a będzie ich prawdopodobnie jeszcze 40 więcej), które mają być przetransportowane przed Świętami do szpitala psychiatrycznego w Jarosławiu i do Cieszanowa. Pozwoli to na ogromne oszczędności dla budżetu tych placówek i na przekierowanie zaoszczędzonych pieniędzy na zakup m. in. leków, których tak bardzo brak naszym pacjentom. Tutaj widać właśnie, jak u ludzi budzi się solidarność. Dwa duże TIR-y mają przyjechać do Strasburga we środę 15 grudnia po odbiór tego sprzętu. Jeden z nich, należący do firmy Polimex SA z Woli Dalszej k. Łańcuta, został zasponsorowany przez Owens Illinois Polska SA Huta Szkła Jarosław. Drugi został zasponsorowany przez firmę Dispol z Szówska k. Jarosławia oraz anonimowego darczyńcę. I to nie wszystko: przyjedzie specjalnie z Rzeszowa sześciu mężczyzn z Fundacji Nowe Życie, którzy pokonają ponad trzy tysiące kilometrów, aby pomagać przy ładowaniu tych ciężarówek tu, we Francji. Czy to nie są budujące, piękne świadectwa solidarności? Zobaczycie, jak będą się one mnożyć za przykładem tych ludzi! Proszę mi pozwolić bym za pośrednictwem tej strony internetowej z całego serca podziękował tym wspaniałym darczyńcom, sponsorom i ochotnikom z Rzeszowa za ich dobre serce i osobiste zaangażowanie.
Trzeba też powiedzieć, że te dary to nie wszystko, czekam również na sprzęt z kilku innych francuskich szpitali.
Ci, którzy twierdzą, że nic nie robię dla Podkarpacia, mówią to z zazdrości. Nie należy się tym przyjmować i trzeba im wybaczyć. Ludzie sami ocenią, co kto dla nich zrobił.

JC: Dziękuję za rozmowę.

FA: Dziękuję uprzejmie i życzę wszystkim Wesołych Świąt Bożego Narodzenia!

 

Jakub Czarnota
Lepianka Grzegorz

źródło: http://prawy.pl/czytaj.php?id=2534&dz=prasowka

  powrót

Copyright © Fundacja Pomocy Antyk