powrót
Jarosław, dn. 2004-09-22
Pod wpływem nacisku opinii społecznej, oraz ostrą i
zdecydowaną interwencją p. Filipa Adwenta, Posła Parlamentu Europejskiego,
zarząd "LU", chcąc uniknąć skandalu i rozgłosu międzynarodowego, postanowił
przesunąć o rok likwidację fabryki "SAN" w Jarosławiu.
W wystosowanym oświadczeniu, kolejny raz koncern "DANONE"
w skład którego wchodzi "LU" POLSKA S.A., wprowadza w błąd załogę fabryki
oraz opinię społeczną. Zarząd "LU", ogłaszając, że została podjęta decyzja o
niezamykaniu zakładu i pozostawieniu linii produkcyjnych, wcale nie oznacza
i nie daje żadnych gwarancji, że fabryka nie zostanie całkowicie
zlikwidowana. Decyzja ta dotyczy okresu jednego roku. A co się stanie po tym
okresie? Czy znowu będzie poszukiwanie fikcyjnego inwestora, który jak to
miało ostatnio miejsce, w ostatniej chwili wycofa się, dając zarządowi "LU"
argument do likwidacji zakładu?
Kiedy w lipcu ub. roku "LU' ogłosiło likwidację fabryki
"SAN' w Jarosławiu, wówczas 9 tysięcy mieszkańców miasta ostro
zaprotestowało przeciwko tej bulwersującej decyzji, spontanicznie
zorganizowano szeroko zakrojoną akcję bojkotu wyrobów "DANONE", która swym
zasięgiem objęła całe woj. Podkarpackie oraz znaczną część Wielkopolski i
Lubelszczyzny. Akcja bojkotu została szeroko nagłośniona przez media
ogólnopolskie i zagraniczne. Był to pierwszy w Polsce konsumencki bojkot
wymierzony w potężny międzynarodowy koncern, celem którego było uderzenie w
wizerunek firmy. Pomysł okazał się niezwykle trafny i skuteczny, spowodował,
że "LU' odstąpiło od natychmiastowej likwidacji fabryki, przedłużając
istnienie zakładu o jeden rok, a w kwestii odpraw i pakietu socjalnego dla
zwalnianych pracowników można było zauważyć pewną dotąd niespotykaną
elastyczność. Sposób, w jaki "LU" zareagował na wydarzenia spowodowało, że
akcja bojkotu nie rozszerzała się a wręcz zaczęła przygasać. I oto właśnie
właścicielowi chodziło! Dać krok do tyłu? Wygasić emocje? Pójść na pozorne
ustępstwa, aby uśpić czujność społeczności? Dało to "LU" chwilę wytchnienia
a mieszkańcom rozczarowanie z takiego obrotu sytuacji. Były to działania
określane mianem "gry na zwłokę" jak się później okazało, zostały
przeprowadzone po to, aby "LU" miał czas na opracowanie innej nowej
strategii likwidacji zakładu.
Dla Zarządu "LU" stało się jasne, że zamknięcie zakładu
nie może być natychmiastowe. Specjaliści od psychologii społecznej
wprowadzili inną taktykę, polegającą na wyciszaniu problemu w mediach oraz
wyciszaniu emocji, licząc na zmęczenie społeczności.
"LU" chcąc uzyskać przychylność władz samorządów
lokalnych i zawęzić ich pole decyzyjne w kwestii istnienia bądź zamknięcia
fabryki, postanowił wykorzystać tzw. "regułę wzajemności" występując w roli
sponsora, dofinansowując pewne inwestycje w mieście o wartości 100 tyś zł.
Jednak krótkowzroczność brak przewidywalności nie zwalnia władz miasta z
odpowiedzialności za losy 500 pracowników ich rodziny.
Specjaliści od manipulacji społecznej doszli do
wniosku, że likwidacja zakładu nie ma szans powodzenia, jeżeli zakład nie
pozbędzie się znacznej części załogi, gdyż społeczność może znowu ostro
zareagować, uderzając z powrotem w wizerunek firmy. W związku, z czym "LU"
wprowadził nową planową politykę wygaszania zakładu, której punktem
strategicznym jest systematyczne pozbywanie się pracowników. Z pięciuset
osobowej załogi pozostało 350 pracowników. Obecnie gwarancję pracy na okres
1 roku otrzymało 160 osób. Od października rozpocznie się proces wypowiedzeń
dla 190 osób, które zostaną wyrzucone na bruk. "LU" szczyci się i nagłaśnia
w mediach, że osobom zwalnianym gwarantuje pakiet socjalny, który jak
pokazuje życie niczego nie załatwia. Załoga nie chce jałmużny, natomiast
chce pracy, poprzez którą mogłaby się realizować, a brak jej burzy
dotychczasowy ład i stabilizacje materialną i życiową, powoduje, że dalsza
egzystencja rodziny jest poważnie zagrożona.
Na hipokryzję zakrawa fakt, że z jednej strony "DANONE"
sponsoruje szeroko nagłaśnianą w mediach akcję dożywiania dzieci a drugiej
strony, pozbawia inne rodziny i ich dzieci środków do życia, pogrąża ich w
ubóstwie i nędzy.
Właściciele "LU" chyba nie dostrzegają albo nie chcą
dostrzec, jak olbrzymie bezrobocie panuje w powiecie jarosławskim, które
osiągnęło już dramatyczny pułap 12 tys. osób poszukujących pracy oraz
pozostających bez jakichkolwiek środków do życia. Pracodawca "z twarzą", za
którą próbuje uchodzić koncern "DANONE" "LU" POLSKA powinien mieć
świadomość, że praca stała się niezwykle pożądanym dobrem, a ochrona i
obrona zagrożonych miejsc pracy powinna, a wręcz musi należeć do świętości.
Z perspektywy czasu okazało się, że "LU" nie jest
partnerem, któremu można zaufać, jest nieczuły i nieodpowiedzialny za losy
swoich pracowników. Wydaje się, że jedyny argument, który może to zmienić to
obawa właściciela o możliwość utraty pozytywnego wizerunku firmy na arenie
międzynarodowej.
Z poważaniem
Szczęść Boże!
Krzysztof Witko
Organizator bojkotu produktów DANONE w Jarosławiu
powrót
Copyright © Fundacja Pomocy Antyk |