powrót
Koalicja przeciw hipermarketowi
Największa sieć sklepów
wielkopowierzchniowych na terenie Polski nie potwierdza, ale i nie
zaprzecza, że zainteresowana jest majątkiem po likwidowanych Zakładach
Przemysłu Dziewiarskiego "Jarlan" S.A. w Jarosławiu (Podkarpacie).
Społeczność lokalna, nie czekając biernie na rozwój wydarzeń, zajęła
zdecydowaną i jednoznaczną postawę - jest gotowa nie dopuścić do ewentualnej
inwestycji, która w konsekwencji grozi utratą kolejnych 1500 miejsc pracy w
powiecie jarosławskim.
Pod brytyjską marką Tesco działa już ponad 40 sklepów wielkopowierzchniowych
na terenie całego kraju - to największa obca sieć hipermarketów w Polsce.
Potwierdzenia informacji o staraniach utworzenia kolejnego molocha
handlowego w Jarosławiu nie otrzymaliśmy. Jak powiedziała nam Anna
Bratkowska z Działu Ekspansji Tesco Polska, firma nie udziela informacji na
temat swych przyszłych inwestycji. W podobnym tonie tajemniczości
wypowiedział się także syndyk masy upadłościowej ZPDz "Jarlan" mecenas
Dariusz Gawroński. Zapytany, czy wśród inwestorów chętnych przejąć majątek
po likwidowanej firmie jest także Tesco, nie zaprzeczył, ale też nie
potwierdził. - Owszem częścią majątku "Jarlanu" zainteresowane są różne
firmy, co wcale nie oznacza, że ktoś, kto przejawia chęć kupna
nieruchomości, stanie się ich nabywcą. Wcześniej konieczne będzie
oszacowanie majątku, usunięcie problemów prawnych, wreszcie ogłoszenie
przetargu, ale na pewno nie będzie to w bieżącym roku - zapewnił syndyk.
Jednocześnie dodał, że jeżeli do przetargu stanie Tesco, Carrefour czy inna
firma, nikt nikomu nie zabroni kupna majątku "Jarlanu", zwłaszcza że warunki
przetargu będą jasne i oficjalne dla wszystkich.
Przed ofensywą Tesco i skutkami ekspansji hipermarketu przestrzega
mieszkańców i władze Jarosławia poseł do Parlamentu Europejskiego Filip
Adwent. Uważa on, że gdyby okazało się prawdą, że Tesco zamierza wykupić "Jarlan",
groziłoby to katastrofą dla całego powiatu jarosławskiego. - Wiadomo,
zostało to udowodnione, że na 1 miejsce pracy stworzone w supermarkecie
ginie od 5 do 7 miejsc pracy w zwykłym handlu - powiedział Adwent. -
Konkretnie, jeżeli Tesco zatrudni przykładowo 200 osób, to na przestrzeni 2
lat pracę straci od 1000 do 1400 ludzi w całym powiecie - wyjaśnił. W jego
przekonaniu, obce supermarkety działają w Polsce na zasadach
superuprzywilejowanych, w warunkach nieznanych nawet w ich macierzystych
krajach. - Supermarkety w Polsce stosują tymczasowe umowy o pracę. Płacąc
niskie pensje, wykorzystują pracowników do granic możliwości, unikają też
płacenia podatków. W tej sytuacji normalni jarosławscy kupcy nie będą w
stanie z nimi konkurować, ponieważ płacą wysokie czynsze i podlegają
aparatowi fiskalnemu, który z kolei wymusza wyższe ceny na sprzedawane przez
nich produkty - stwierdził deputowany PE. - Co więcej, bardzo boleśnie
odczują to także okoliczni rolnicy, którzy nie są zorganizowani w grupy
producenckie, a więc nie będą mieli siły przebicia. To właśnie rolnicy muszą
wiedzieć, że supermarkety nie kupią od nich żywności. A jeśli nawet, to z
bardzo opóźnioną zapłatą, co prędzej czy później może ich zniszczyć -
podkreślił Adwent.
Zdaniem Adwenta, każdy Polak musi mieć świadomość, że supermarkety
sprowadzają sobie towary zza granicy, gdyż należą niestety do kapitału
zagranicznego. Stąd kupowanie produktów z ich rąk powiększa bezrobocie w
Polsce i wspiera inne nacje. - Supermarkety i hipermarkety opanowują Polskę.
W tym wymiarze to jest samobójstwo gospodarcze i społeczne. Taki stan jest
nie do przyjęcia. Czas najwyższy mądrze i stanowczo reagować, w porę podjąć
właściwe kroki i nie ulegać presji. Teraz wszystko w rękach mieszkańców i
władz Jarosławia - powiedział poseł.
Dezaprobatę wobec jakichkolwiek prób wejścia na miejscowy rynek
zagranicznego hipermarketu wyraziła Rada Nadzorcza i Zarząd Powszechnej
Spółdzielni Spożywców "Społem" w Jarosławiu, największej i najstarszej firmy
handlowej w tym mieście. Jak powiedziała nam prezes PSS "Społem" Alicja
Jużyniec, firma daje zatrudnienie 450 pracownikom i utrzymanie ich rodzinom.
- Posiadamy 49 dużych, dobrze zorganizowanych placówek handlowych. Stanowimy
też sporą część rynku zbytu dla wielu towarów. Mamy przy tym rzeszę
zadowolonych klientów - mieszkańców miasta. Dlatego mamy prawo i chcemy mieć
także wpływ na to, co dzieje się w mieście - powiedziała nam prezes PSS
"Społem. - Stanowczo sprzeciwiamy się projektom, które spowodują utratę
miejsc pracy oraz drastyczne obniżenie i tak już niskiej stopy życiowej
społeczeństwa - dodała.
Sprzeciw wobec ewentualnego projektu Tesco w Jarosławiu wyraziło też szereg
organizacji skupiających polskich handlowców, m.in. udziałowcy "Centrum"
spółka z o.o. oraz Centrum Handlowego "Okrzei" spółka z o.o. Swoje
stanowisko wobec informacji o zamiarze adaptacji "Jarlanu" dla potrzeb
hipermarketu przedstawił też burmistrz Jarosławia Janusz Dąbrowski, który
stwierdził, że nie wyrazi zgody na zmianę przeznaczenia obiektów "Jarlanu" z
działalności produkcyjnej na handlową. Zapewnił także o swoim poparciu i
życzliwości wobec jarosławskich kupców i przedsiębiorców, którzy prowadzą
działalność gospodarczą i - jak stwierdził - wszelkie próby tworzenia
sklepów wielkopowierzchniowych na terenie miasta nie mają szans powodzenia.
Jednocześnie dodał, że prowadzone są rozmowy z inwestorem, który rozważa
możliwość utworzenia zakładu produkcyjnego na terenie ZPDz "Jarlan".
Docelowo ów inwestor mógłby zatrudnić 350 osób, a jego produkcja byłaby w
zdecydowanej większości wysyłana na eksport. Burmistrz Dąbrowski
zapowiedział, że na najbliższą sesję rady miasta przygotuje stosowne
projekty uchwał, w których w sposób jednoznaczny zaproponuje wyrażenie
dezaprobaty władz samorządowych dla jakichkolwiek planów budowy dużych
obiektów handlowych na terenie Jarosławia.
Mariusz Kamieniecki,
Jarosław
--------------------------------------------------------------------------------
Dobrze pojmowany własny interes
Wszystko wskazuje na to, że w Jarosławiu na Podkarpaciu powstała silna
koalicja przeciw ekspansji hipermarketów i wszelkie próby przeforsowania
budowy sklepu wielkopowierzchniowego (zwłaszcza pod szyldem zagranicznym) są
z góry skazane na niepowodzenie. Dobrze, by pamiętali o tym zarówno ci,
którzy są gotowi sprzyjać takiej inwestycji, jak i ci, którzy mieliby zamiar
wejść na rynek jarosławski. Warto też, by mieszkańcy i decydenci w innych
miejscowościach zastanowili się nad skutkami działania w pobliżu ich miejsc
pracy sklepów wielkopowierzchniowych i tak samo stanowczo i zgodnie wzięli
sprawy w swoje ręce.
MaK
źródło:
http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=po&dat=20050117&id=po01.txt
powrót
Copyright © Fundacja Pomocy Antyk |