|
Wspomnienia
o Panu Filipie
Szanowni
Państwo, ze wszystkich mych sił będę kontynuował dzieło Pana
Filipa Adwenta. Uprzejmie proszę o nadsyłanie Państwa wspomnień, nawet
z krótkich, zdawałoby się ulotnych, spotkań z tym niezwykłym Polakiem.
Będą one umieszczone na stronie www i zostaną wydane w formie albumu. Proszę
także o nadsyłanie zdjęć z opisem w jakich okolicznościach powstały i
opisem, kto jest na zdjęciu.
Marcin Dybowski
Dodane wspomnienia:
"W rocznicę śmierci
Filipa Adwenta" (Nasza Polska 13.06.2006 ) - PDF
LISTY OD CZYTELNIKÓW "TO WIELKA
STRATA" (NOWINY 07.07.05) - PDF
Przeżywaliśmy stratę
wielkiego Polaka
Do napisania tego listuskłoniły mnie ostatnie wydarzenia w naszej Ojczyźnie, a
mianowicieniespodziewana tragiczna śmierć śp. Filipa Adwenta. Dużo
wcześniejzetknęłam się z treściami, jakie przekazywał pan Adwent za pomocą
RadiaMaryja i telewizji TRWAM, kupiłam też jedną z książek pana Filipa"Dlaczego
Unia Europejska jest zgubą dla Polski". W tym czasie mój synuczęszczał do
gimnazjum i argumenty przeciw Unii Europejskiej zawarte wwyżej wymienionej
książce służyły mu do dyskusji na lekcjach historii.Wiedzieliśmy, że to, co
pisze pan Adwent, jest prawdą. Czasami śmianosię, czasami drwiono z naszych
poglądów na temat Unii, jednak życiepotwierdziło, że poglądy te są prawdziwe.
(...)
Podczas Mszy św.pogrzebowej transmitowanej przez telewizję TRWAM nie
odchodziliśmy odekranu. Syn w ogromnym skupieniu, z bólem w sercu przeżywał
stratęwielkiego Polaka. Nie musiałam nic tłumaczyć, słowa były zbędne. Whomilii
ks. bp Edward Frankowski podkreślił, jak ogromna to strata dlaPolski. Na usta
cisnęły się nam pytania: dlaczego? Dlaczego takaofiara? To wielka strata dla
Polski. Teraz pozostała nam gorącamodlitwa za pana Filipa Adwenta, za Ojczyznę i
czynne włączenie się wewszystkie działania na rzecz dobra i pomocy drugiemu
człowiekowi.
Halina z Lubonia
Aleksandra
Ostrowska-Jagoda
[31.08.2005 01:51
ato146.internetdsl.tpnet.pl]
Filipie! Poznaliśmy się
mniej-więcej 24 lata temu, w czasie stanu wojennego. Przyjeżdżałeś do Jarosławia
ciężarówką wypełnioną darami z Francji. Nie były to prezenty dla działaczy PZPR.
Była to pomoc dla zgnębionych ludzi, którzy mieli dość komuny. W formie ubrań
przywiezionych na plebanię kościoła farnego. Wiem, przywoziłeś jeszcze lekarstwa
do szpitala, była tam jeszcze jakaś mąka czy oliwa, to było dawno, nie pamiętam
szczegółów. Młodzież oazową, do której grona się zaliczałam, zaproszono w
charakterze kapeli, na kolację dla darczyńców. Grupa młodzieży francuskiej,
grupa polskiej i tylko jeden student władał biegle oboma językami - to byłeś Ty.
Przyjeżdżałeś jeszcze wiele razy. Nie tylko z darami, również na pielgrzymkę, na
staż do szpitala. Było wiele okazji do dyskusji, zdarzały się nocne Polaków
rozmowy, te zakazane. Wiadomo, władza zamknęła nam księdza, paru chłopaków z
ogólniaka, mój wychowawca był internowany itp. Nie wiedziałam, że władze miały
Cię za wroga. Dowiedziałam się parę lat później. Owszem, łamało się ten
zakamuflowany zakaz myślenia, mówienia o Katyniu, zakaz śpiewania paru piosenek,
zakaz bycia przeciw. Przed małolatami, zwłaszcza dziewczynami, dorośli pewnie
ukrywali swoją pełniejszą świadomość... Z darów dostałam trochę mąki, fajansowe
pudełeczko, z pudła ciuchów wygrzebałam świetny dwumetrowy żółty szalik. A my
staliśmy się, powiedzmy dobrymi znajomymi, którzy podobnie rozumieją parę haseł.
Co dziwniejsze, mimo upływu lat. Nie ośmieliłabym się poruszać tych haseł we
wspomnieniach, gdyż nadają się jedynie do realizowania.
Jacek Kotula
[19.07.2005 09:38 fw7-http.novartis.com]
Jestem przewodniczącym KZ NSZZ
Solidarność w Alimie Gerber SA w Rzeszowie. W październiku 2004r. rozpoczęły sie
w firmie kolejne zwolnienia. Panowała bardzo zła atmosfera wśród załogi. Ludzie
widzieli swą przyszłość w czarnych kolorach. Apatia. Zniechęcenie. Beznadzieja.
Jako Solidarność napisaliśmy wtedy alarmujący list do władz naszej firmy w USA i
Szwajcarii. Wysłaliśmy go też do wiadomości lokalnej prasy i parlamentarzystów.
Po kilku dniach zadzwonił do mnie nieznany mi eurodeputowany Filip Adwent.
Powiedział ,abym podał mu adresy i telefony do dyrekcji naszych właścicieli w
USA i Szwajcarii, bo chce interweniować w naszej sprawie.
Po kilku dniach otrzymałem kopię tych pism od pana Filipa. Dzwonił potem do mnie
kilkukrotnie z Brukseli ,aby poinformować mnie o wynikach swoich rozmów z
naszymi właścicielami. Pytał jaka jest sytuacja pracowników, czy coś się
polepszyło? Na początku 2005r. wysłał bardzo ostry list do władz Gerbera i
Novartis w sprawie braku konkretnych działań ku poprawie sytuacji zakładu w
Rzeszowie. List ten wysłał do wszystkich eurodeputowanych w Brukseli. Oddźwięk
był duży.
Po czterech dniach przyjechał wiceprezydent Gerbera na spotkanie z załogą i ze
związkami zawodowymi. Zapewniał ,ze będzie lepiej i ,ze zakład będzie istniał.
Podpisano w ten dzień nowy kontrakt na dostawy do Czech i na Węgry. Od tamtej
pory widać wyraźną poprawę. Są co miesięczne spotkania związków z dyrekcją,
zauważamy więcej szacunku dla pracowników, były pierwsze od kilku lat podwyżki
itp. Jestem przekonany ,że gdyby nie działania śp. Filipa Adwenta (którego
osobiście nigdy nie spotkałem) - przyszłość naszego zakładu byłaby marna.
Panie Jezu przyjmij śp. Filipa do swej Chwały.
Z poważaniem
Jacek Kotula
Magda
Majerczyk
[29.06.2005 19:11]
W osobie Ś.p. posła Filipa
Adwenta pragnę wspomnieć dobrego, mądrego i szlachetnego Człowieka, oddanego
swoim ideałom i Polsce. Myślę, że przede wszystkim pragnął nauczyć nas,
jak należy kochać Ojczyznę. Z tym większym wzruszeniem myślę o książce,
którą podarował mi z odręczną dedykacją. Był to opis bohaterskich walk
polskich pilotów w Anglii w czasie II wojny światowej. Uczestniczyli w nich z
myślą o swoim dalekim, lecz tak bliskim ich sercom Kraju. Za tę piękna wiedzę
i naukę pragnę Mu szczególnie podziękować.
Pan poseł pozostanie na zawsze w
mojej pamięci.
Dodaj wpis:
Jeśli
ktoś z Państwa chce przekazać osobny plik ze wspomnieniem, proszę go wysłać
na adres e-mail:
antyk@wolfnet.pl
|